wtorek, 5 lutego 2019

Łódź z dziećmi


Zastanawiałam się, czy dodawać ten wpis, czy nie, bo nie zrobiliśmy sensownych zdjęć aparatem. Nie udało nam się też odwiedzić wszystkich zaplanowanych miejsc.  Pomyślałam jednak, że większość z Was jest jeszcze w trakcie ferii i może kogoś zainspirujemy do wypadu do Łodzi :) Oczywiście nie są to wszystkie atrakcje, które tam na Was czekają.


Zwiedzanie Łodzi zaczęliśmy od Planetarium, które jest częścią kompleksu EC1. Znajduje się on w dawnej elektrowni przy ulicy Targowej, która działała tu w latach 1907-2000. Łódzkie planetarium jest jednym z najnowocześniejszych w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Wybierać możecie spośród 10 pokazów - my wybraliśmy ten skierowany do najmłodszych zatytułowany "Kosmos dla najmłodszych". Pokaz trwa ok. 45 min. Informacje o planetarium znajdziecie tu: planetarium EC1. Dla fanów kosmosu pozycja obowiązkowa! :)

Tu obok znajduje się Centrum Nauki i Techniki EC1. Rewelacyjne miejsce, na które przeznaczcie kilka godzin! Już na na samym początku zostaniecie zaproszeni do rodzinnej gry w "produkowanie prądu", wejdziecie do wnętrza kotła i pokierujecie elektrownią. Na innych piętrach czeka na Was całe mnóstwo stanowisk ukazujących różnorodne zjawiska z zakresu fizyki, chemii, nauk przyrodniczych. Wszystko możecie dotknąć i sprawdzić, jak działa! Znajdziecie tu też kino sferyczne (zabrakło nam na nie czasu) i wystawy czasowe. Wszystkie szczegóły znajdziecie tu: Centrum Nauki i Techniki EC1. Bardzo polecamy! Nawet nasz 2-latek był zachwycony :)


Będąc w Łodzi nie mogliśmy nie zajrzeć do Muzeum Kinematografii. Znajduje się ono w dawnym pałacu Karola Scheiblera. Zobaczycie w nim urządzenia związane z rozwojem technologicznym kina (projektory, kamery, stoły montażowe), plakaty filmowe, elementy scenografii etc. W jednym z pomieszczeniem prezentowana jest np. oryginalna scenografia z filmu "Latająca maszyna". W innej sali czeka na zwiedzających fotoplastikon. Nasze dzieci czekały jednak na co innego - na znajdującą się na poddaszu wystawę "Pałac pełen bajek". Wejść na moment do bajki - rewelacja! Również dla nas, bo to bajki z naszego dzieciństwa :) Link do strony muzeum: Muzeum Kinemtaografii.


Jeśli jeszcze bardziej chcecie poczuć filmowy klimat Łodzi zarezerwujcie nocleg w hotelu "Stare Kino". Znajduje się on w starej kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej 120. Adres nie jest przypadkowy - w 1899 roku bracia Krzemińscy otworzyli pod tym właśnie adresem pierwsze stałe kino na ziemiach polskich. Było to drugie kino na świecie, zaraz po braciach Lumiere we Francji. Każdy pokój w hotelu pochodzi z innego filmu! Dodatkowo, w piwnicy znajduje się sala kinowa. Jest wygodnie, klimatycznie - polecamy! Link do hotelu: Stare Kino Hotel


A o innych atrakcjach w Łodzi napiszemy Wam innym razem.

wtorek, 11 grudnia 2018

Mikrowyprawa w sercu miejskiej dżungli


Jeśli zaglądacie na naszego bloga, to wiecie, że lubimy nie tylko góry, ale przyrodę w każdej postaci :) Staramy się, jak najwięcej przebywać z naszymi chłopakami na świeżym powietrzu. Z tą "świeżością" powietrza to akurat zimą różnie bywa, więc kombinujemy, gdzie by tu uciec od smogu... Często jeździmy do lasu, ale ogromną frajdę sprawia nam również odkrywanie dzikich miejsc w mieście. W połowie listopada wybraliśmy się właśnie na takie odkrywanie dzikiej przyrody, w samym sercu miejskiej dżungli, razem z Fundacją Dzieci w Naturę :) Było rewelacyjnie! Dlaczego warto wybrać się na spacer w towarzystwie innych? O tym za chwilę.


Oczywiście, na spacer możecie wybrać się sami. Ale o ile fajniej, wybrać się z Pasjonatami, którzy opowiedzą Wam o napotkanych drzewach, ptakach, roślinach, budkach lęgowych. Plus o innych rzeczach, do których dojdziecie w trakcie konwersacji. No a poza tym, spotkacie innych rodziców z dziećmi, którym marznąca mżawka i minusowa temperatura nie straszna ;)
Fundacja Dzieci w Naturę powstała w 2017 roku w Krakowie, w wyniku projektu „Oswajamy przyrodę miasta i okolic". W jego ramach zorganizowano kilkanaście weekendowych spacerów dla rodzin po dzikich terenach i nieużytkach Krakowa.
Na jesienie tego roku Fundacja zawitała do Warszawy z Mikrowyprawami nad Wisłę. Realizowała je we współpracy z Zarządem Zieleni m.st. Warszawy, która była organizatorem całego projektu edukacyjnego. I właśnie na jedną taką - ostatnią - mikrowyprawę trafiliśmy. Odbywała się ona w rezerwacie nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Czyli w starorzeczu Wisły, gdyby się ktoś pytał, gdzie w tym wszystkim Wisła.


Nasza mikrowyprawa była wręcz małą ekspedycją naukową - dzieci uzbroiły się w lupy, pudełka na "skarby" i pojemniki :) Co i rusz zatrzymywały się przy czymś ciekawym! Spróchniałe drzewo, gniazdo szerszeni, dziupla... Trochę błota i drzew do wspinania. Obcowanie z przyrodą na całego. Spontanicznie, ale z mnóstwem anegdot i informacji. Bez ciągłego "Nie dotykaj!", "Nie zrywaj!", "Nie wchodź!". Bez upiększania - "Sikorki żywią się padliną? Jasne, że tak!" A na koniec piknik. Tak w listopadzie! :) Z kiszonym czerwonym barszczem na odporność i zdrowymi przekąskami. Chętni mogli jeszcze spróbować wyłowić coś ciekawego z wody :)
O kolejnych akcjach organizowanych przez Fundację Dzieci w Naturę przeczytacie na ich na Facebooku: https://www.facebook.com/DzieciwNature/.
My mamy nadzieję, że wrócę do Warszawy, z kolejnym ciekawym spacerem! :)


A na koniec mała podpowiedź prezentowa. Bo grudzień to taki czas, gdy podpowiadamy Mikołajowi, co mogłoby znaleźć się pod choinką ;) Polecamy, więc dwie rewelacyjne książki o przyrodzie: "Rok w lesie" Emilii Dziubak i "Mały atlas ptaków" Ewy i Pawła Pawlaków. Pięknie wydane i ilustrowane, z grubymi kartkami - do przeglądania zarówno przez 2-latka, jak i 5-latka.


wtorek, 30 października 2018

Halloween, czy nie?



Czy obchodzimy Halloween? Niespecjalnie. Czy jesteśmy jego przeciwnikami? Otóż... też niespecjalnie. Nie znosimy wszelkich skrajności! Po prostu po drodze bardziej nam z innymi zapożyczonymi zwyczajami - szukaniem w ogrodzie jajek zostawionych przez Wielkanocnego Zająca, czy kalendarzem adwentowym z zadaniami i podarunkami na każdy dzień. Nie biegamy zatem 31 października w przebraniu, ale... 

* Odwiedzamy farmy dyniowe. Pisałam Wam o nich tu: Dyniowe farmy na jesienny spacer. Przełom października i listopada to po prostu czas dyń :)


 


* Bierzemy udział w ciekawych zajęciach. W ubiegłą sobotę chłopaki byli na przykład na warsztatach "Naukowy Halloween" w Centrum Kultury w Piasecznie. Super zabawa i... fizyka w najczystszej postaci. Dzieci dowiedziały się mnóstwo interesujących rzeczy z dziedziny nauki eksperymentalnej: siedziały w chmurze, przewodziły prąd i... świeciły, tworzyły magiczne mikstury. Aż z tego wszystkiego włosy stawały im dęba na głowie ;)





* Tworzymy z dyń. Dynia to świetny materiał do wszelkich plac plastycznych i... kulinarnych. Dyniowe lampiony tworzą cudowny nastrój w jesienne wieczory, a dyniowe placuszki, albo sernik... Mniaaam!




* Patrzymy szerzej. W ubiegły weekend wzięliśmy na przykład udział w inscenizacji prasłowiańskiego obrzędu Dziadów w Warowni Jomsborg. Przeczytacie o tym tutaj: Wikingowie nad Wisłą. Zastanawialiście się nad genezą wielu świąt, które obchodzicie? One często, we wszystkich kulturach mają ten sam początek. Tak też jest z Zaduszkami i Halloween.



Czy obchodzicie Halloween, czy nie, dobrze i twórczo wykorzystujcie ten jesienny czas :)

poniedziałek, 29 października 2018

Wikingowie nad Wisłą - Warownia Jomsborg na warszawskim Żoliborzu


Wikingowie cieszą się ostatnio coraz większą popularnością. Pewnie w dużej mierze za sprawą serialu z legendarnym Ragnarem Lodbrokiem, w którego wcielił się Travis Fimmel. Sama, po powrocie ze Szwecji, obejrzałam po raz kolejny cztery sezony na Netflixie :)  Pierwsze trzy są naprawdę wciągające! A kto z Was wie, że w Warszawie, na Żoliborzu można odwiedzić wioskę Wikingów? Byliście? My już dwa razy.




Skąd Wikingowie w Polsce? Warownia Jomsborg była siedzibą legendarnej drużyny Jomsborczyków (Jomswikingów), którzy - według skandynawskich sag - służyli królowi Bolesławowi Chrobremu, jako najemni wojownicy. Była to skandynawsko-słowiańska drużyna, która zasłynęła z dzielności w boju.
Na Warownię w Warszawie składają się: brama z pełnego bala z wieżą obserwacyjno-obronną, tawerna "Valhalla" z zadaszoną częścią zewnętrzną, kram grodowy, Chata Drużynna, Chata Tkaczki i Długi Dom. Ten ostatni jest replika chaty z X wieku. Stanowi on centrum życia osady. Na kamiennym palenisku w jego wnętrzu płonie ogień. Tu można się ogrzać i wysłuchać sag.
Od 1999 roku Warownia jest siedzibą drużyny Jomsborg Hird. Jej głównym celem jest propagowanie historii Polski.







Warownia organizuje "żywe lekcje historii" dla szkół i przedzkoli, imprezy firmowe i pokazy historyczne. Warto śledzić jej profil na Facebooku - tutaj macie link. Dowiecie się wtedy, o nachodzących piknikach historycznych. W ubiegłą sobotę odbyły się na przykład obchody prasłowiańskiego święta Dziadów. Były pokazy walk, turnieje dla gości, opowieści o czynach dawnych bohaterów i muzyka na żywo w wykonaniu zespołu "Fleurdelis". Można było skosztować miodu pitnego JomsViking Mead i zjeść gorącą kiełbaskę. Moi chłopcy musieli oczywiście spróbować swoich sił w strzelaniu z łuku i rzucie toporem :) Naciągnęli nas też na kolejny drewniany miecz :)















Punktem kulminacyjnym było odtworzenie prasłowiańskich Dziadów. Myślę, że teraz, moi chłopcy, gdy pójdą do szkoły i będą omawiać romantyzm, będą mieli większe wyobrażenie, o co chodziło Adamowi Mickiewiczowi :) A mi przyszła do głowy taka refleksja, że to, co łączy różne kultury i religie, to pamięć o przodkach i czczenie ich pamięci.






Informacje:
Warownia Jomsborg
Wybrzeże Gdyńskie 6
01-531 Warszawa, Polska
 
wioskawikingow.pl
https://www.facebook.com/warowniajomsborg/

wtorek, 23 października 2018

Dyniowe farmy na jesienny spacer


Czy obchodzicie Halloween, czy nie, warto wybrać, się na przełomie października i listopada, na farmę dyń. Bo właśnie teraz jest sezon na dynie! :) A dynia to prawdziwa skarbnica witamin i minerałów! Smakuje wyśmienicie na słono i na słodko. Sprawdza się również idealnie w najróżniejszych jesiennych pracach plastycznych. Z jej pestek tłoczy się niezwykle zdrowy (i pyszny) olej. A dyniowe farmy... Dyniowe farmy to ideale miejsce na jesienny spacer. Można na nich obejrzeć i kupić najróżniejsze gatunki dyń, pobawić się w labiryncie ze słomy, karmić i głaskać zwierzęta... Przed Wami dwie dyniowe farmy :)


Pumpkin Farm znajdziecie w Warszawie przy ulicy Przyczółkowej 2 k (Powsin). Jest nieduża, ale czeka na niej na Was kilka atrakcji: labirynt ze słomy, mini zoo i dyniowe pole. Dla mieszkańców Warszawy plusem jest jej położenie - można do niej wpaść "po drodze". Aczkolwiek to "po drodze" jest też minusem - położona jest przy samej drodze. Dzieciom najbardziej podobało się karmienie królików i labirynt :)
Tutaj macie link do strony: farmadyn.pl










Drugą dyniową farmę - Dynioland - znajdziecie w Wieliszewie. Nam osobiście bardziej przypadła do gustu. Przede wszystkim ze względu na położenie. Jest też dużo większa, niż farma w Powsinie. Z atrakcji czeka tu na Was dynia-gigant, dyniowe ekspozycje, labirynt ze słomy, pokazy carvingu, słomiane zoo (hitem jest słomiana krowa, którą można doić), sklepik z pamiątkami i mała gastronomia, a w niej zupa, ciasto i soki - wszystko dyniowe :) Okolica jest idealna na spacer. Niedaleko też macie stąd do Pomiechówka, o którym pisałam w poprzednim wpisie.
Tutaj macie link do strony: www.dynioland.pl










Jedno jest pewne: której farmy nie wybierzecie, będziecie się świetnie bawić :)